A troszeczkę się tego narobiło, więc żeby być bardziej czytelnym ten wpis będzie mini dziennikiem :
Zanim jeszcze rozpoczęły się jakieś konkretniejsze ruchy przyjechały do mnie podstawowe materiały budowlane tj. piach 0-2, mieszanka 0-8 oraz bloczki betonowe - 342 szt( 9 palet). Załatwiłem sobie też odrobinę drewna na ławę drutową.
Główny inspektor budowlany ochoczo zabrał się za sprawdzanie jakości materiału oraz pomoc w sprawach logistycznych :)
01.08.2011
INWESTOR IDZIE NA URLOP
... ale nie próżnuje. Przygotowałem studnie oraz pompę na użytek budowy, umyłem beczkę na wodę i pozbyłem się trochę chwastów z terenu.
02.08.2011
Tego dnia na naszej działce odwiedzili Nas geodeci - młode chłopaki. Pobiegali, pomierzyli i stwierdzili, że w naszej dziczy nie mogą złapać sygnału satelitarnego więc trzeba powrócić do tradycyjnych metod. Rozstawili się ze sprzętem i po godzinie było już po robocie. Obrys domku i poziom były już wyznaczone. Nasza Ania nie byłaby sobą gdyby sama nie sprawdziła czy wszystko jest w całkowitym porządku więc zaprzyjaźniła się z niwelatorem i teodolitem celem ustalenia prawidłowości pomiarów.
W związku z tym, że caly lipiec był bardzo mokry a po poziomie wody w studni widać było wysoki bardzo jej poziom z dość dużym niepokojem czekaliśmy na kolejny dzień. Dzień kopania.
03.08.2011
Plan był nad wyraz prosty. O 9.00 przyjeżdża koparka, kopie, wyjeżdża. Potem małe poprawki szpadlami, wiązanie zbrojenia a następnego dnia na spokojnie zalewanie ławy w gruncie z betoniarki. Juz o 9.30 wiedzieliśmy, że nasz jakże prosty plan mocno zaczyna się plątać i skręcać w sobie tylko znanym kierunku.
Miała być piękna twarda glina. Kopanie ciężkim sprzętem to miała być radość i ogólnie rzecz biorąc pestka. BŁĄD. Okazało się, że glina owszem jest, ale wymieszana z ziemią ilastą i choć kopało się równo to jednak po wykonaniu wykopu ten zaczął się obsypywać. Nie jest to zbyt dobre słowo bo on po prostu zaczął się obrywać na krawędziach.
Teraz najlepsze. Koparka po godzinie pracy zaczęła dosłownie topić się w podmokłej od lipcowych opadów ziemi. W między czasie przyjechało 5 ton cementu, kolejne 15 ton mieszanki, drut do wiązań i fi 6. Grunt z wykopu pan Darek zabierał do siebie ciągnikiem, który również się zakopał i nijak wyjechać. W szczytowym momencie całej akcji na 400 m2 miałem parking dla :
- koparka 1 szt
- HDS 1 szt
- ciężarówka 1 szt
- ciągnik rolniczy 2 szt
- przyczepa rolnicza 1 szt
- auta osobowe 2 szt
Ruch jak na marszałkowskiej. Zdjęcia pokazują tylko niewielką część chaosu jaki panował na placu boju.
I kiedy już powoli traciliśmy cierpliwość w wykopie zaczęła pojawiać się woda. Sporo wody. Bardzo dużo wody. Urabianie cementu z mieszanką na sucho pomoglo. Dość szybko zwalczaliśmy wodę. Ekipa walczyla robiąc chudziaka na wodzie, która była w wykopie a ja kręciłem zbrojenia.
Gdy już całe zamieszanie minęło, wszystkie HDS'y ciągniki i koparki wyjechały a atmosfera trochę jakby się polepszyła znaleźliśmy z Anią chwilę by zatopić trochę grosza w fundamencie.
Były też i wesołe chwile. Jedną szczególną zapamiętam na zawsze. Tuż za bramą szła pielgrzymka. Majster żeby rozładować sytuację krzyknął do nich żeby wracając każdy z nich wziął ze składu budowlanego po jednym SUPOREKSIE bo inwestor mu tu tak naładowany chodzi, że trzeba chłopu pomóc. Niestety nie przynieśli.
Dzień skończył się bardzo późno ale wszyscy chyba szli spać z poczuciem dobrze wykonanej roboty i z myślą, że jutro może być już tylko lepiej.
04.08.2011
Ekipa jak co dzień była już o 7.00 rano. Sprawdziliśmy stan ławy - wszystko w porządku. Zatem zaczęło się murowanie. Zgodnie z planem ten dzień był już dużo mniej stresujący i dużo bardziej zaplanowany.
Pod koniec dnia fundament został prawie całkiem wymurowany. Po pierwszej warstwie bloczka daliśmy extra warstwę papy dachowej. Skoro woda tak bardzo lubi naszą działkę to trzeba choć starać się uniemożliwić wdarcie się jej na ściany.
05.08.2011
Ten dzień był chyba najlżejszy ze wszystkich. W związku z tym, iż koniec tydodnia tego dnia zostały wylane ławy pod ścianki nośne oraz komin. Wygląda to trochę inaczej niż w projekcie. W Naszym TAROCIE wszystkie niemal ściany wewnętrzne będą nośne. Jest to związane z tym, iż strop będzie monolityczny. w międzyczasie przyjechał kierbud i zaproponował takie właśnie rozwiązanie plus dodatkowe niewielkie zbrojenie stropu.
06.08.2011
Ten dzień to praca tylko do 14.00. Po związaniu betonu wymurowano resztę wewnętrznych ścian fundamentowych.
08.08.2011
Kolejny raz przyjechała koparka. Zadanie było proste. Wybrać humus, wrzucić gruz i piach oraz wykonać niewielkie prace porządkowe, tj. wyrwać dwa konary po wsześniej wyrwanych drzewach. Ja jak co dzień musiałem pojechać do skladu budowlanego. Obraz, który zobaczyłem po powrocie mnie przeraził. Efekt pracy operatora koparki ? Teren totalnie rozjechany, połowa gruzu zamiast do środka domu trafiała pod opony koparki i .... ściana fundamentowa przesunieta w łuku o jakieś dobre 70 cm.... Całe szczęcie mamy pana Darka. Gdy tylko koparka zniknęła za rogiem a ja poszedlem wypić kolejną kawę ściana została rozebrana. Dwóch pomocników zlewało piach tak by trafił w każdą szczelinkę gruzu a jeden czyścil bloczki. Po około 1,5 godzinie po krzywej ścianie nie było śladu.
09.08.2011
Ostatni dzień pracy fachowców. Rozłożyliśmy kanalizację i zostal wylany chudziak.
Pożegnaliśmy ekipę, z którą mieliśmy przyjemność pracować i liczymy, że spotkamy się już niedługo (maj 2012).
10.08.2011
Inwestor wraca do pracy .......